W tym tygodniu mam przyjemność podzielić się z Wami moim wywiadem z Jenn Krautsch na temat kobiet i picia. Jen jest założycielką SoberSis, organizacji, która pomaga kobietom przyjrzeć się i zmienić ich związek z alkoholem.

1. Proszę krótko przedstawić się tym, którzy Cię nie znają.

Dziękuję za zaproszenie i cieszę się, że mogę prowadzić tę rozmowę. Uważam, że jest ona istotna i potrzebna na mojej drodze.

Mam na imię Jenn. Jestem zamężną matką dwójki dzieci mieszkającą w Teksasie. Jestem mężatką od około 25 lat. Mam prawie pięćdziesiąt lat, dwoje dorosłych dzieci w wieku 22 i 20 lat. Niedawno wkroczyłam w fazę pustego gniazda i myślę, że znalazłam swoje kolejne powołanie i cel w życiu.

2. Jaki był Twój związek z alkoholem i co sprawiło, że zdecydowałeś się na zmianę?

Wychowałem się w konserwatywnym chrześcijańskim domu w Teksasie, w dobrym Teksasie Pasa Biblijnego, z rodzicami, którzy nie pili. Jestem dzieckiem lat 80. i dorastałem w czasach, gdy picie alkoholu nie było tak powszechne jak dzisiaj. Wokół mnie niewątpliwie byli ludzie pijący, coś w rodzaju imprezowiczów. Inni ludzie w szkole średniej i na studiach nie pili. To sprawiło, że moja decyzja o niepiciu nie była dla mnie aż tak wielkim problemem. Byłem jednym z tych dzieci, które przestrzegały zasad, co zakrawa na ironię, gdy usłyszy się więcej o mojej historii i o tym, jak zostałem powołany do pracy, którą teraz wykonuję.

Myślę, że dla wielu rodziców ważne jest, by usłyszeć, że dorastałem z rodzicami, którzy nie pili. Moi rodzice dawali dobry przykład, a mimo to w naszym dzisiejszym społeczeństwie temat ten może być bardzo niejasny i trudno o nim mówić. Używanie alkoholu, uzależnienie od niego, czy ogólnie alkohol, to temat, który nie jest do końca jasny, ponieważ jest tak społecznie akceptowany.

Ja sam zacząłem pić w późniejszym wieku, spóźniłem się na imprezę, jeśli można tak powiedzieć. Zaczęłam pić w towarzystwie po trzydziestce. Byłam młodą, pracującą mamą, miałam małe dzieci i byłam mężatką od prawie dziesięciu lat. Zajmowałam się marketingiem sieciowym i często bywałam na Happy Hours w hotelowym lobby. To właśnie wtedy przekonałam się, że wpadłam w tę społeczną normę picia. Spędziłem trzydziestkę, nadrabiając zaległości w stosunku do moich rówieśników, którzy - jak wielu ludzi - zaczęli pić w szkole średniej lub na studiach, pili w dużych ilościach lub mieli niezdrowy związek z piciem. Potem trochę się ustatkowali.

Ja rozpoczęłam ten proces w wieku 30 lat, będąc pracującą matką. To było bardzo trudne. Nie mogłam powiedzieć, jak trudno było mi się w tym wszystkim odnaleźć. Powinnam wiedzieć więcej niż wiedziałam, ale jestem bardzo wdzięczna za moje wychowanie, ponieważ zapewniło mi ono ochronę i wsparcie w tych latach.

Historia każdego z nas jest wyjątkowa, ale jest też pewien wspólny wątek.

W roku, w którym moja córka skończyła 13 lat, skończyłam 40 lat. To była doskonała burza hormonów, wszystkie lęki i niepokoje, które mogą się wiązać z wychowywaniem nastolatka.

Picie alkoholu w towarzystwie, które wciąż jeszcze było dla mnie drogowskazem, przerodziło się w nałóg. To, co na początku było smakołykiem i sposobem na nawiązanie kontaktu z mężem podczas wieczornych randek lub spotkań z przyjaciółmi, po czterdziestce zmieniło się w mechanizm radzenia sobie z niepokojem związanym z wychowywaniem nastolatków, które bardzo różniły się od mnie w ich wieku.

Rodzic może być zdruzgotany, gdy dorastał w określony sposób, a jego osobowość zderza się z osobowością dziecka. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić. Nie wiedziałam, co robić. Od 40. do 45. roku życia, kiedy miała od 13 do 18 lat, wiele razy czułam się bezradna i bardzo samotna. Razem z mężem robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby być partnerami w rodzicielstwie. Czułam się bardzo odizolowana od wielu spraw, których się obawiałam i o które się martwiłam. Wtedy właśnie zauważyłam, że moje picie stało się sposobem na samoleczenie wielu emocji.

Ponieważ nie chciałem, aby moja córka czy syn w jakikolwiek sposób zmagali się z uzależnieniem od substancji psychoaktywnych, nie wiedziałem nawet, jak mówić o początkach mojego zmagania się z uzależnieniem od alkoholu.

Picie jest w naszym społeczeństwie czymś tak normalnym, akceptowalnym i gloryfikowanym.

Na zewnątrz wyglądałem jak wszyscy inni. Moje nawyki związane z piciem i sposób funkcjonowania w świecie były takie same jak wszystkich innych.

Moja walka była bardziej wewnętrzna. Była bardziej psychiczna i emocjonalna niż fizyczna. Nie byłem fizycznie uzależniony od alkoholu, chociaż uważam, że gdybym dalej podążał tą drogą, na której byłem, moje picie mogłoby tylko wzrosnąć. Taka jest natura tego narkotyku. Picie wzrasta wraz z nabywaniem tolerancji. Uzależniasz się. Zmierzałem w tym kierunku.

Na szczęście postanowiłem zjechać z alkoholowej autostrady wcześniej, niż było to konieczne. Postanowiłem przyjrzeć się mojemu związkowi z piciem i przyznać, że mi nie służy. Zwiększało mój niepokój. Zwiększało moją depresję. Zwiększało moje odłączenie od dzieci i męża, czyli ludzi, z którymi tak bardzo chciałam się związać.

Odłączenie to było coraz większe, ponieważ czułam wstyd. Czułam się niepewna tego, jak wpływam na moją rodzinę.

Tymczasem ja po prostu staram się być jak najlepszą mamą i żoną. Pochylanie się nad wieczorną lampką wina, która na początku była smakołykiem, potem nagrodą, a następnie rutyną. Stała się moim czasem, czasem dla mnie, czasem dla mamy. Zmieniło się w potrzebę wypicia drinka przed pójściem na kolację z rodziną, bo mogłoby dojść do konfliktu i trudności z ich nastoletnim życiem. Piłam, żeby trochę złagodzić skutki. Odkryłam, że robię to i nie podobało mi się to.

3. Co się zmieniło w Twoim życiu osobistym, kiedy zdecydowałeś się przestać pić?

Mam teraz 49 lat, a po skończeniu 45 pomyślałem, że jestem na rozdrożu. Moja córka właśnie skończyła szkołę średnią. Zanim się obejrzę, będę miała 50 lat. Chciałam pokazać się inaczej w wieku 50 lat niż w wieku 40 lat. W wieku 40 lat byłam przytłoczona, wyczerpana psychicznie i fizycznie. Byłam całkiem wykończona.

Wiedziałam, że muszę zacząć wprowadzać konkretne zmiany, aby poczuć się bardziej jak ta pełna życia, trzeźwo myśląca osoba, którą byłam w wieku 20 lat.

Chciałam wrócić do tej dziewczyny. Gdzie ona jest? Wiem, że gdzieś tam jest. Wychowywanie dzieci było wyzwaniem. Teraz, kiedy już urosły i odleciały, chciałam pracować nad tym, by wejść w kolejny okres życia.

To, co się zmieniło, to nauczenie się wielu rzeczy na temat nauki stojącej za piciem alkoholu.

Dorastałem w oparciu o trzy zasady, które podsumowywały informacje na temat picia, jakie otrzymywałem od dorosłych.

  • Nie pij, dopóki nie skończysz 21 lat.
  • Nie pij, dopóki się nie upijesz.
  • Nigdy nie pij i nie prowadź samochodu.

Kiedy byłem już dorosły, zdałem sobie sprawę, że rozmowa wygląda inaczej. Dorośli nie mówią o swoich kacach czy żalu. Dorośli mówią o wstydzie związanym z tym, jak łatwo jest nalać kolejny kieliszek. Albo o tym, jak łatwo jest otworzyć butelkę podczas gotowania, a potem uświadomić sobie, że o rany, już jej nie ma.

Nikt o tym nie mówi. Teraz próbuję rozpocząć rozmowę, w której kobiety będą mogły mówić o swoich związkach z alkoholem bez etykietek, bez wstydu, osądów i zasad. Chciałam poznać narzędzia i naukę, które sprawiają, że nie chodzi tu o bycie wadliwą czy zepsutą, ale bardziej o samą substancję i jej wpływ na organizm.

Mając na uwadze wszystko to, z czym radziłam sobie jako matka, myślałam, że alkohol to tylko mały środek nasenny. Nie wiedziałam, że 20 procent ludzi, którzy regularnie piją, ma podobne odczucia.

Wiele osób sięga po niego, aby zasnąć, ponieważ jest w nas tyle niepokoju, tyle spraw na głowie. Nikt nie mówił o tym, jak wpływa to na rytm snu.

Wydawało mi się, że wiele spraw, z którymi się borykam, nie jest uniwersalnych. Myślałam, że jestem wyjątkowa. Ponieważ byłam tak odizolowana, nie zdawałam sobie sprawy, że miliony kobiet czują się w ten sposób. Jest to niemal epidemia, zwłaszcza wśród kobiet w wieku 40 lat i starszych. Pracuję głównie z kobietami, które są pustymi gniazdownikami lub właśnie kończą wychowywać nastolatki, ponieważ często są znudzone, samotne, a ich niepokój gwałtownie wzrasta.

I tu właśnie pojawia się kultura wine o'clock.

Wszystkie działania marketingowe i komunikacyjne są do siebie dopasowane. Zanim się zorientujemy, wydaje się, że wszystko idzie ze sobą w parze.

Pracuję z wieloma kobietami, które czują to samo. Myślę, że wszystkie czujemy się samotne, dopóki rozmowa nie stanie się bezpieczna, bo nie mówimy o tym, co zawsze i na zawsze. Mówię, że piję, co chcę, kiedy chcę. Po prostu moje pragnienia się zmieniły.

Nie działam w ramach programu 12 kroków, ale to z pewnością świetne narzędzie i źródło wiedzy.

Staram się przedstawić ideę, że w piciu istnieje pewne spektrum. Jest taka szara strefa. Etykietka alkoholika nie pasowała do mnie. Nie pasowała do mnie, a nie byłem fizycznie uzależniony. Nie dotarłem jeszcze tak daleko na autostradę picia. Chciałam odbyć rozmowę, kiedy byłam w drodze, móc się zatrzymać i porozmawiać o tym, a potem podjąć decyzję, czy wrócić na autostradę, czy nie.

Pracuję z kobietami, które chcą ograniczyć, złagodzić lub bardziej świadomie podchodzić do swojego picia. Pracuję też z kobietami, które chcą prowadzić bezalkoholowy styl życia, podobnie jak osoby, które chcą prowadzić styl życia weganina lub bezglutenowca.

Niektórzy mówią: "Myślę, że chcę być bezalkoholowy. Chcę być trzeźwy, bo to jest dla mnie zdrowe". I z tego powodu są zmotywowani.

4. Czy masz jakieś wskazówki lub rady dla osób próbujących ograniczyć lub zaprzestać picia alkoholu, zwłaszcza w sytuacji, gdy wiele osób czuje presję ze strony rówieśników i całego społeczeństwa, by pić alkohol?

Moją największą radą lub zaleceniem jest robienie przemyślanych przerw, aby dać sobie trochę przestrzeni między nałogiem lub substancją. Trzeba się trochę pogubić w tym, co się robi, żeby wiedzieć, gdzie jest punkt równowagi.

Wcześniej robiłem wiele przerw w piciu, zawsze w samotności i nigdy z nowymi informacjami. Dlatego za każdym razem, kiedy robiłem sobie przerwę, używałem siły woli i pozbywałem się samego siebie, żeby udowodnić, że naprawdę nie mam aż tak dużego problemu z piciem. Potrafiłem wytrzymać bez niego miesiąc. Nie byłem fizycznie uzależniony. Nie piłem rano ani nie miałem wstrząsów. Nie pasowałem do tych pól wyboru.

Musiałem tylko stworzyć trochę dystansu, żeby zobaczyć, że jeśli zastosuję nowe narzędzia, to mogę stworzyć nowy sposób myślenia. To coś innego niż trzymanie się kurczowo kurczaków i siła woli. W tej szarej strefie ważne jest zdobywanie nowych informacji i nowych narzędzi do picia.

Podważyłem swoje przekonania na temat alkoholu. Wiem, co mówi mi społeczeństwo i co mówią mi wszystkie reklamy z Super Bowl. Znam marketing w sklepach i wiem, co oznacza "rosé przez cały dzień". Wszystkie te informacje wpływają na naszą podświadomość. Kwestionowanie naszych przekonań może pomóc nam dostosować się do tego, kim i czym chcemy być.

Dla mnie to był największy bodziec i największa motywacja.

Wiedziałem, że prowadzę podzielone życie.

W ciągu dnia jestem bardzo uważna, ponieważ uprawiam jogę i piję zielone soki. Robiłam sok z jarmużu, a wieczorem piłam Pinot Grigio.

Byłam prawie jak dwie różne osoby. Superzdrowa i bardzo uważna w ciągu dnia, a w nocy chciałam być bezmyślna. Bezmyślne popijanie. Bezmyślna aktywność. Chill out i wegetacja w nocy. Chciałem zrobić sobie przerwę od życia, bo cały dzień byłem taki dobry.

Wiele z moich przekonań dotyczących picia alkoholu było błędnych. Były błędne. Nie wiedziałem o tym. Nie miałem gdzie zakwestionować tych przekonań, nie kwestionując jednocześnie całej swojej tożsamości.

Wiedziałem, kim jestem, ale czułem się bardzo podzielony. Chciałem po prostu być w zgodzie z sobą. Moim największym celem jest bycie w pełni sercem.

Musiałam zakwestionować swoje przekonania. Aby to zrobić, musiałem zrobić sobie przerwę. Nie tylko z powodu braku silnej woli, ale także po to, by się uczyć. Nie tylko próbować zerwać z nałogiem, ale wykorzystać ten czas na naukę, a potem zdecydować, gdzie alkohol jest dla mnie odpowiedni. Jest to bardzo osobista podróż i osobista decyzja. Każdy ma swój własny "związek z alkoholem".

Dla niektórych jest to zwykła znajomość. Dla innych staje się on najlepszym przyjacielem. To prawie jak osoba, jednostka, do której można się zwrócić i na której można polegać, szukając pocieszenia i wsparcia w sytuacjach niepokoju społecznego lub presji. To jest negocjowanie tej relacji. Tak jak w przypadku każdego niezdrowego związku, trzeba się od niego oddalić. Potrzebujesz przestrzeni, aby zobaczyć to wyraźniej. Zalecam, by nie bać się tej przestrzeni, ale z niej korzystać. Mądrze korzystać z tej przestrzeni.

5. Opowiedz nam o 21-dniowym wyzwaniu SoberSis? O czym jest ten program, dla kogo jest przeznaczony i dlaczego zdecydowałaś się go stworzyć?

Stworzyłam go, ponieważ tego właśnie chciałam dla siebie. Konieczność jest matką wynalazku; tworzymy to, czego chcieliśmy lub potrzebujemy. Dokładnie tym jest SoberSis. To miejsce, w którym można zrobić sobie przerwę i otrzymać narzędzia oraz wsparcie od innych kobiet, które to rozumieją. Jest to SoberSis, ponieważ jest tylko dla kobiet. Mam kilka świetnych propozycji grup, w których uczestniczą także mężczyźni. Są one podobne pod względem sposobu myślenia i języka, którego używamy.

To 21-dniowe wyzwanie to reset. To sposób na ponowne ustawienie, zresetowanie i ożywienie rozwoju osobistego i relacji z alkoholem. Każdego dnia w ciągu 21 dni poruszamy temat, który jest istotny dla systemów przekonań związanych z alkoholem.

Mamy zamkniętą grupę na Facebooku, która jest bardzo interaktywna i do której należą kobiety z całego kraju, a nawet świata. Są wśród nich kobiety w wieku od dwudziestu do siedemdziesięciu lat. Są chętne, gotowe i wrażliwe, by rozmawiać o swoim związku z piciem bez konieczności dopasowywania się do jakiejś kategorii, bez konieczności mówienia "na zawsze" czy "na wieczność", bez etykietowania.

To naprawdę wspaniałe móc przeprowadzić taką rozmowę z tak dużym zrozumieniem i empatią i móc powiedzieć: "Ja też. Ja też to zrobiłam". Porozmawiajcie o ruchu "Ja też". To jest zupełnie odrębna rozmowa - o kobietach, winie i piciu.

Odnajdujemy się nawzajem, a co jest tak fascynujące, że pomyślałam, iż zacznę ją lokalnie. Mieszkam w Fort Worth w Teksasie. Poprosiłam kilku przyjaciół o przeczytanie kilku e-maili, które zebrałam w całość, łącząc najlepsze informacje, jakie znalazłam.

Przeczytałem wiele książek na temat sposobu myślenia, nawyków, uzależnień, alkoholu, kobiet i marketingu. Przeczytałam też wiele autobiografii o kobietach i ich doświadczeniach z alkoholem.

Pewne elementy ich historii do mnie przemawiały.

Zaczęłam dzielić się nimi lokalnie. Potem udostępniłam je na Instagramie, a niektóre kobiety zaczęły mnie odnajdywać z całego kraju i świata, podejmując to wyzwanie. To, co zaczęło się od wysłania kilku e-maili, przekształciło się w ten ruch.

Nazywamy siebie plemieniem. To siostrzana wspólnota. To ruch kobiet, które budzą się w swoim życiu, stają się bardziej obecne dla siebie i swoich rodzin. Uwalnia się wszystko, co zostało przytłumione i przyćmione przez alkohol, a one znów stają się jasne.

Stają się jasne i trzeźwo myślące, co jest czymś innym niż trzeźwość lub trzeźwość, która zazwyczaj oznacza całkowitą abstynencję osoby uzależnionej lub alkoholika, czyli uzależnienie fizyczne. Wprowadzam ten nowy termin. Jest to termin biblijny, biblijny, w którym Bóg wzywa nas, wierzących, abyśmy byli trzeźwo myślący.

Oznacza to, że mamy być czujni, przebudzeni i świadomi naszego życia. Kto nie chciałby być trzeźwo myślący? Myślę, że wszyscy. To, jak alkohol wpisuje się w tę ideę, jest sprawą indywidualną i niepowtarzalną. Trzeźwość umysłu pozwala ludziom znajdować się w różnych punktach i mieć ten sam wspólny cel - bycie przytomnym, świadomym i obecnym we własnym życiu. Jak więc możemy się nawzajem do tego zachęcać? Po drodze renegocjujemy nasze relacje z alkoholem.

To było bardzo satysfakcjonujące, zachęcające i upokarzające, gdy zdałam sobie sprawę, z jak wieloma kobietami to się łączy. Nie miałam pojęcia. SoberSis zaczynało od kilkudziesięciu członkiń, a teraz ma ich tysiące. Z miesiąca na miesiąc jest ich coraz więcej, ponieważ jest tak wiele kobiet, które mówią: "Ja też... W moim życiu wszystko układa się dobrze. Jestem szczęśliwie zamężna albo świetnie sobie radzę w życiu zawodowym. Wszystko jest dobrze".

Ale nie jest wspaniale. Jest ta jedna rzecz, która ich powstrzymuje.

Odwracam rozmowę na drugą stronę. Czy Twoje życie jest wystarczająco dobre? Czy czujesz się wystarczająco dobrze we własnym życiu? Czy jesteś obecny? Czy masz taką energię fizyczną, jakiej pragniesz? Czy dobrze sypiasz? Czy potrafisz naprawdę nawiązywać kontakty z innymi?

Czy Twoje życie jest wspaniałe? Jeśli nie, uczyńmy je wspaniałym. Popracujmy nad tym, zamiast utrzymywać status quo "wystarczająco dobre".

Jak to wygląda? Zazwyczaj związek z alkoholem nie jest w porządku. To ten element, który jest wytrącony z równowagi.

6. Mam kilku klientów, których córki mają problemy z alkoholem. Jaką radę ma Pani dla rodziców, którzy są zaniepokojeni piciem alkoholu przez córkę? Czy wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół było dla Ciebie szczególnie pomocne?

Bardzo chciałam porozmawiać o moich sprzecznych uczuciach związanych z alkoholem. Lubiłam to, ale nie lubiłam. Czasami mi pomagał, a innym razem nie.

Moje picie nie było czarno-białe. To nie była relacja pełna nienawiści lub miłości. To naprawdę była relacja miłość-nienawiść.

Rodzice mogą swobodnie powiedzieć: "Wiesz co, w żadnym wypadku nie jestem doskonały" i spróbować znaleźć wspólny język. Można nawiązać z dziećmi kontakt na poziomie emocjonalnym. Przypomnij sobie czas, kiedy czułeś się skłócony. Przypomnij sobie, kiedy miałeś trudności, ponieważ chciałeś postąpić zarówno właściwie, jak i niewłaściwie. Nawet jako dorośli możemy cierpieć z powodu niepokoju, samotności lub chęci dopasowania się do tłumu.

Znalezienie wspólnej płaszczyzny porozumienia poprzez powiedzenie: "Wiesz co, nie wiem, czy kiedykolwiek się tak czułeś" i podzielenie się osobistą historią sprawia, że inni ludzie mogą bezpiecznie ujawnić swoje słabości i uczucia.

To jest początek rozmowy.

Chodzi o to, by ludzie rozmawiali otwarcie i szczerze, by rozpoczęły się prawdziwe rozmowy, w których ludzie mogą być znani i nadal kochani, znani i nadal akceptowani, nie muszą udawać, nie muszą występować ani mówić tego, co trzeba.

Jako rodzice łatwo nawiązujemy z dziećmi takie relacje, w których chcą nas tylko od siebie odsunąć lub dać nam właściwą odpowiedź. Zamiast tego warto zwolnić tempo i powiedzieć: "Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale naprawdę się z tym zmagam".

Kiedy dorosły dzieli się swoim wyzwaniem z dzieckiem lub młodą osobą, poziom szacunku znacznie wzrasta. O rany, ona to rozumie. Ona też się z tym zmaga. Nie stara się być idealnym rodzicem.

Oni też są ludźmi, więc może skoro oni są ludźmi, to i ja mogę być człowiekiem. Jeśli oni będą się dzielić, może i ja będę mógł się dzielić. Może nie będą mnie osądzać, jeśli powiem, że poszedłem na imprezę i starałem się nie pić, ale piłem i nie wiedziałem, co robić. Czy kiedykolwiek czułeś się w ten sposób?

Tak, zdarzało się. Czułem się tak jako dorosły. Znajdźmy tę wspólną płaszczyznę, to człowieczeństwo, te emocje. Zaczęłam to robić z moimi dziećmi pod koniec ich szkoły średniej. Byłam w stanie nawiązać szczery kontakt z moimi dziećmi, gdy byłam szczera sama ze sobą.

Przez kilka lat ukrywałam się. Ukrywałam się, ponieważ czułam się bezradna w wychowywaniu moich dzieci i radzeniu sobie z niektórymi problemami, z którymi się borykały. Nie wiedziałam, jak przeprowadzić taką rozmowę i nie wiedziałam, co robić.

To była właściwie odskocznia do rozpoczęcia rozmowy. Powiedzieć: "Nawet nie wiem, co mam teraz powiedzieć, ale naprawdę chcę się z tobą skontaktować. Naprawdę chcę usłyszeć, co masz w sercu. Jestem zdenerwowana i nie chcę Cię odepchnąć, ale naprawdę chcę rozpocząć rozmowę. Chcę, abyś wiedziała, że bez względu na wszystko będziesz nadal kochana. Mam nadzieję, że chcesz być znany".

Po prostu pozwól sobie na bezbronność i pozwól, by zrobiło się nieładnie. Dzieci dostrzegają Twoją wrażliwość, gdy mówisz, że chcesz prowadzić trudne rozmowy, przyznając jednocześnie, że prawdopodobnie nie zrobisz tego idealnie. Chcę rozpocząć z tobą rozmowę, ale może mi się nie udać. Czy to jest w porządku? Myślę, że to świadczy o dziecku lub nastolatku, które wciąż próbuje się dowiedzieć, czy może zaufać, że wie, kim jest. Wiem, że kochasz mnie bezwarunkowo. Mówisz to. Wierzysz w to, ale musisz mi to pokazać. Jest to okazja, aby powiedzieć: "Poćwiczmy to.

Chcę ci pokazać bezwarunkową miłość. Nie jestem pewien, jak to będzie działać. To jest nieuporządkowane, podchwytliwe. Wejdźmy w to razem. Moje intencje są dobre. Od tego trzeba zacząć.

Zapoznaj się z BEZPŁATNYM "przewodnikiem przetrwania przy winie" Jenn dla kobiet oraz jej 21-dniowym kursem Reset/Challenge.

O Jenn: Jestem Jenn (aka SoberSis). Jestem świeżo upieczoną starszą panną i ludzie ciągle pytają mnie, co zamierzam robić w tym kolejnym okresie mojego życia. No cóż, właśnie na to patrzysz. Z pasją dążę do tego, by kobiety mogły bezpiecznie rozmawiać o alkoholu, bez osądzania, etykietek i zasad. Jestem emerytowaną osobą pijącą w "szarej strefie".

Mniej więcej w połowie mojej czterdziestki byłam zmęczona, czułam, że utknęłam na autopilocie i byłam gotowa na zmiany. Nie chciałem wejść w wiek 5-0 lat w taki sam sposób, w jaki wszedłem w wiek 40 lat. Przyjrzałam się bliżej swojemu życiu. Mojemu zdrowiu... psychicznemu, fizycznemu i duchowemu. Zaczęłam szukać sposobów na to, by mieć więcej energii, lepiej spać i być naprawdę obecną we własnym życiu. Zacząłem zdawać sobie sprawę, że wino nie przynosi mi żadnych korzyści. W rzeczywistości niweczyło wiele z mojej ciężkiej pracy w ciągu dnia (nazywam to pętlą detoksu po to, by się ponownie odtruć). Stał się też emocjonalną kulą, na której mogłem się oprzeć w chwilach niepokoju czy nawet nudy!

Rozpoczęłam więc 21-dniowy reset dla kobiet, ponieważ chciałam podzielić się tym, czego sama się nauczyłam i doświadczyłam. Obecnie wzięło w nim udział ponad 2000 kobiet z całego świata. Jesteśmy raczej siostrzaną wspólnotą i prawdziwą społecznością kobiet dążących do bycia obecnymi i trzeźwo myślącymi. Każda osoba ma możliwość i przestrzeń, aby renegocjować swoją relację z alkoholem. Nie jesteśmy klubem trzeźwościowym, choć wiele z nas wybiera bezalkoholowy styl życia.

Spędziłem czas na przerwie od picia bez konieczności używania siły woli czy poczucia deprywacji. Powiedziałbym wręcz, że stał się to bardziej świadomy styl życia. Nauka o tym, czego doświadcza moje ciało/umysł, pozwoliła mi dokonywać innych wyborów. To tak, jakbym żyła w pewnym sensie podzielonym życiem, ciągle czuła się w konflikcie i tkwiła w wewnętrznej szarpaninie. Bóg naprawdę przyniósł mi wolność, łącząc umysł z ciałem i duchem, dzięki czemu mogłam żyć pełnią życia. Tak właśnie chcę żyć, gdy będę zbliżać się do pięćdziesiątki i później.

Jakie są Twoje przemyślenia na temat picia alkoholu? Jeśli masz jakieś wskazówki, które ci pomogły, podziel się nimi w komentarzach.

Jakie są Twoje doświadczenia z piciem? Czy uważasz, że masz zdrowy związek z alkoholem, czy też uważasz, że stał się on zbyt dobrym przyjacielem? Daj nam znać w komentarzach. Co pomogło Ci zachować zdrowie?


Jeśli podobał Ci się ten artykuł i chcesz dowiedzieć się więcej, zapisz się na naszą listę e-mailową. Otrzymasz bezpłatne wskazówki, jak pomóc dziecku pokonać uzależnienie.

ShareTweetPin31 Akcji

Komentarze (0)

Zostaw komentarz

Warto przeczytać