Człowiek to istota społeczna. Potrzebuje otoczenia, w którym funkcjonuje, miłości, uznania i akceptacji. Czasem tylko rywalizacja z innymi pcha go do przodu, a obawa o to, jak zostanie oceniony sprawia, że nie podejmuje decyzji, które w innym przypadku mogłyby wydawać się mu oczywiste. Pozbawieni przyjaciół czujemy się źle nawet, jeśli nie wszyscy potrzebujemy zapewniania nas nieustannie o miłości ze strony innych ludzi. Uciekamy przed samotnością, a jedną z dróg ucieczki mogą być narkotyki. Niestety, nałóg jest złudnym sojusznikiem. Daje jedynie krótkie poczucie przynależności i akceptacji. W pewnym momencie każda osoba uzależniona uświadamia więc sobie, że jest rozdzierająco sama, bardziej samotna niż wtedy, gdy nie miała styczności z narkotykami.

 

Kiedyś nie było inaczej

 

W dyskusji na temat uzależnienia od narkotyków jako sposobowi ucieczki przed samotnością, często pojawiają się głosy, którym chętnie przyznajemy rację. Możemy więc usłyszeć, że dwudziesty pierwszy wiek stawia przed ludźmi, zwłaszcza młodymi, nierealne oczekiwania. Życie w pędzie staje się codziennością, a media nieustannie promują zabawę, imprezy i związki wmawiając osobom, które żyją inaczej, że nie są szczęśliwe. Trudno się z tym nie zgodzić? Niekoniecznie. Oczywiście, można zauważyć to, że media nigdy nie były obecne w naszym życiu tak silnie, jak obecnie. Trudno też polemizować z tym, że dziś na widok publiczny wystawiamy, mniej lub bardziej świadomie, każdy fragment naszego życia. Czy jednak oznacza to, że niegdyś pozwalano nam na samotność, niekonwencjonalne wybory oraz na to, aby nie spełniać oczekiwań, jakie stawiało przed nami społeczeństwo? Niestety, nie. Osoby, które chciały żyć inaczej zawsze były samotne i zawsze musiały szukać sposobu na radzenie sobie z tym nienaturalnym dla człowieka uczuciem.

 

Pozory szczęścia

 

Źródła samotności są różne, niemal każda osoba zaczynająca eksperymentowanie z narkotykami w pewnym momencie ma jednak wrażenie, że w końcu znalazła się w środowisku, które ją rozumie. Środowisko narkomanów może sprawiać wrażenie wspierającego. Często trudno nie odnieść wrażenia, że jego członkowie mają podobne historie do opowiedzenia. Poczucie wspólnoty i przynależności staje się więc dodatkową nagrodą. Niestety, nowe znajomości nie są w stanie trwale wypełnić pustki. Narkotyki nie tylko nie wpływają pozytywnie na proces uspołeczniania, ale nawet zatrzymują go. W otoczeniu narkomanów zwykle nie ma też miejsca na głębsze uczucie. Przestrzeń ta zawęża się, priorytetem nie jest bowiem zwykle stworzenie nowej rodziny, ale zdobycie działki, znalezienie pieniędzy, a potem – korzystanie z chwili radości. Nawet fizyczne i psychiczne skutki uzależnienia nie są współdzielone przez osoby zmagające się z nałogiem. Każdy musi zmagać się z nimi sam. Samotność na nowej drodze Nawet wyjście z nałogu nie musi uratować narkomana przed samotnością. Na szczęście, dziś można liczyć na terapię, która nie kończy się na odwyku. Osoby, które porzuciły nałóg zyskują przestrzeń pozwalającą im na spotykanie się ze sobą, dzielenie doświadczeniami i wspieranie się. Na pewnych etatach tylko one są w stanie przecież zrozumieć siebie nawzajem.

 

Komentarze (0)

Zostaw komentarz

Warto przeczytać